Ludzie co prawda odchodzą, ale na zawsze żyją w naszych sercach.
Julia w bardzo charakterystyczny dla siebie, może nawet odrobinę niedbały sposób odgarnęła blond grzywkę z czoła. Wciąż nie potrafiła pojąć tego co się stało, to była dla jej umysłu kompletna abstrakcja.
Czuła się jakby znowu przyszło jej sie zmagać z najgorszym koszmarem, który nie daje jej spać. Tyle, że w normalnych warunkach po takowym zawsze można się obudzić i potem odetchnąć z ulgą powtarzając w myślach "Uff, to był tylko sen." Tym razem jednak musiała sie zmierzyć z rzeczywistością, bardzo brutalną rzeczywistością.
Wodospad słonych łez spływał po jej lekko zaróżowionych policzkach. Nie potrafiła go zatrzymać, nawet nie zamierzała. Pragnęła wreszcie dać upust swoim emocjom. Serce młodej kobiety wypełniał żal a przytłaczająca pustka zdawała sie je pożerać. Czuła sie fatalnie. Nie mogła poradzić sobie z poczuciem bezsilności, które ostatnio jej jakby nie opuszczało, za każdym razem atakowało na nowo pozbawiając wszelkich sił i nadziei na lepsze jutro. Gdyby mogła z pewnością zrobiłaby wszystko by odwrócić bieg wydarzeń, by zapobiec tak straszliwej tragedii.
Gerard przyjechał najszybciej jak tylko mógł, przy okazji łamiąc niezliczoną ilość przepisów drogowych. Gnał przed siebie swoim sportowym autem niczym wariat, nie zważając na to, iż wystarczyłby jeden fałszywy ruch, chwila nieuwagi a sam mógłby wylądować w czarnym, foliowym worku na zwłoki.
On także nie dowierzał temu co wydarzyło sie nie dalej jak kilka godzin temu. Miał wrażenie, że przyszło mu wystąpić w filmie z kompletnie spapranym scenariuszem. Zwątpił we wszystko. Uniósł swoje błękitne oczy ku rozgwieżdżonemu niebu a z jego ust padło nieme pytanie: "Dlaczego, cholera, dlaczego?" Nie uzyskał jednak żadnej odpowiedzi.
Przecież dopiero co rozmawiał z Cescem. Śmiali się z nowej fryzury Messiego, wygłupiali na treningu a potem przeżywali decyzję Puyola, starego przyjaciela na którego zawsze mogli liczyć i który zawsze wspierał ich swoimi radami, również w życiu prywatnym. Jutro mieli iść z nim i z chłopakami na piwo.
Nie pójdą.
Oczy mu się zaszkliły przez co obraz stał sie jeszcze bardziej niewyraźny. W ostatniej chwili wyminął starszego policjanta z wąsikiem, odzianego w służbowy mundur po czym wszedł do środka. Opuszkami palców otarł łzy, które skumulowały się w kącikach jego dużych, przyciągających uwagę płci przeciwnej oczu. Musiał być twardy, musiał kontrolować swoje emocje, przecież chłopaki nie płaczą.
Hernandez wyglądała jak siedem nieszczęść. Rozmazany makijaż, potargane blond włosy... to zagubione i jakby nieobecne spojrzenie. W obecnej chwili wydawała mu się taka delikatna i krucha, on natomiast momentalnie odczuł w sobie niepohamowaną chęć zaopiekowania się nią.
Nie mógł dłużej patrzeć na jej zaczerwienione od płaczu oczy. Podszedł bliżej i wręczył jej biały, plastikowy kubek wypełniony do połowy wodą.
Nie mógł dłużej patrzeć na jej zaczerwienione od płaczu oczy. Podszedł bliżej i wręczył jej biały, plastikowy kubek wypełniony do połowy wodą.
- Dziękuję. -
Rzekła cichutko i w zasadzie tylko z grzeczności upiła łyk przezroczystej cieczy. Odstawiła kubek na parapet starając się zapanować nad drżeniem rąk co oczywiście w obecnej chwili było nie łatwym zadaniem.
- Co teraz będzie? -
Spytała łamiącym się głosem wpatrując sie przy tym w również pogrążoną w smutku twarz Pique.
Spytała łamiącym się głosem wpatrując sie przy tym w również pogrążoną w smutku twarz Pique.
Gerard bez słowa zbliżył sie do niej i po prostu zamknął ją w swoich silnych ramionach. Nie wiedział co ma powiedzieć, że niby wszystko będzie dobrze? Otóż nie będzie. Życie Cesca i Danielli zakończyło sie w najmniej spodziewanym momencie...
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. -
Odparł szczerze.
- Ale wiesz co? Musimy być silni. Lia nas potrzebuje. -
- Ale wiesz co? Musimy być silni. Lia nas potrzebuje. -
Julia oparła głowę na klatce piersiowej mężczyzny. Wsłuchiwanie się w równomierne bicie jego serca i bliskość jaką jej oferował sprawiały, że czuła sie bezpiecznie i choć na sekunde potrafiła zapomnieć o wszystkim co ją gryzło a także sprawiało, że przestawała wierzyć, że jej dalsze życie ma jeszcze sens. Pique oparł brodę o jej głowe i wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt gdzieś przed sobą, gładził uspokajająco plecy blondynki.
— ~` * ¤ * `~ —
Generalnie to mamy niespodziewaną obsuwę. Miałyśmy dodawać nowe rozdziały co dwa tygodnie, jednak nic z tego nie wyszło. Dlaczego? Zapytajcie Claudii. ;>
nie, zapytajcie Julii. ;)
hah, się dzisiaj wypowiedziałam, że ho ho.
EDIT: zainteresowanych moim TQPS zawiadomię, że nie wiem kiedy coś nowego. jak widać zresztą nie mam ostatnio głowy do pisania.
C&J