wtorek, 19 maja 2015

cztery.

Hernandez była bardzo zmęczona, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Kolejną już noc, zamiast na spanie,  poświęciła na nadrabianie zaległości w pracy. Miała o tyle szczęście, że sama była sobie szefem, jednak terminy ją goniły a opieka nad małą Lią pochłaniała wiele energii. Jednak Julia nie narzekała. Robiła wszystko by to maleństwo aż tak bardzo nie odczuwało straty rodziców, a to było naprawdę trudne. Życie Hernandez wywróciło się do góry nogami po śmierci jej najlepszej przyjaciółki Danieli i jej męża Cesca. Mimo wszystko starała się żyć normalnie i nie pokazywać jak bardzo boli ją ta strata. Była bezsilna, nie mogła zrobić nic aby cofnąć czas. Najbardziej żal jej było stęsknionej za rodzicami Lii, która chyba już zaczęła powoli rozumieć, że nigdy więcej ich nie zobaczy. Dzieci czują takie rzeczy i bardzo przeżywają straty bliskich. Julia robiła co tylko w jej mocy by dziewczynka czuła, że zawsze może na nią liczyć, że bardzo ją kocha, niczym własne dziecko i że choć nigdy nie zastąpi jej matki, to nigdy nie pozwoli aby stała jej się krzywda.
Gdy spotkanie dotyczące kosmetycznych zmian jakie dokonała w ostatecznym projekcie domu jej ważnego, dobrze sytuowanego klienta, dobiegło końca Hernandez zrobiła małe zakupy i od razu pojechała do domu Fabregasów w którym musiała tymczasowo zamieszkać zważywszy na Lię.
Gdy tylko zdjęła płaszcz, chwyciła zakupy i zaintrygowana wszechobecną ciszą od razu postanowiła sprawdzić co się stało tym bardziej, że podczas jej nieobecności małą Fabregasówną miał się zająć Gerard.
Ale najwyraźniej tak sie nie stało, ponieważ w salonie na kanapie, ucinał sobie drzemkę Fabregas. Wtulona w jego ramiona i zasłuchana w bicie jego serca Lia również smacznie spała. Julia była nieco zaskoczona owym widokiem, ale uśmiechnęła się tylko i poszła do kuchni, jak najciszej tylko potrafiła. Musiała przyznać, że to był naprawdę rozczulający widok. Gdyby tylko Federico nie był takim draniem, na pewno choć troche zrekompensowałby Lii strate ojca. Fakt faktem Hernandez uświadomiła sobie nagle, że w Rico nastąpiła jakaś zmiana. Naprawdę zaangażował się w życie bratanicy i często przy niej pomagał choć Julia i Gerard mieli przeciwko temu wyraźne objekcje. Naprawdę szukał kontaktu z Lią, był jej jedynym krewnym. Hernandez nie wierzyła, w tak nagłe przemiany ludzi, ale wiedziała, że dzieci, tak wspaniałe i żądne miłości istoty czasami w życiu niektórych naprawde potrafią namieszać i uczynić je lepszym.
Uśmiech szybko zszedł z twarzy Hiszpanki ponieważ zobaczyła krzątającą się po kuchni niewysoką blondynkę, która otwierając szafki najwyraźniej czegoś szukała.
- No tak, Pique najwyraźniej nie mógł sobie darować sprowadzania panienek do domu. - Mruknęła pod nosem co spowodowało, że niekompletnie ubrana jeszcze nieznajoma skoncentrowała na niej swoją uwagę. Julia wewnątrz gotowała sie ze złości ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Najwyraźniej będzie musiała ponownie porozmawiać z Gerardem. Hernandez odstawiła zakupy na blat po czym rzekła ze spokojem - Tam są drzwi. - I wskazała nowej panience Gerarda gdzie powinna sie niezwłocznie udać a nie panoszyć sie po czyjejś kuchni jakby nigdy nic.
- Chyba sobie żartujesz. Wiesz kim jestem? - Odezwała sie nieco oburzona kobieta krzyżując ręce na piersiach.
- Ależ oczywiście, że wiem, podstarzałą pożal się boże piosenkarką, która aby się dowartościować sypia z młodszymi mężczyznami... -
- Jesteś bezczelna. - Skwitowała urażona Shakira i od razu zaczęła wołać Gerarda, który zapewne miał stanąć w jej obronie.
- Dobra, daruj sobie, drzeć to sie możesz na scenie, na swoich koncertach albo w łóżku, w sypialni Pique ale nie tutaj, bo za ścianą śpi małe dziecko. I powiem to raz, bo nie lubię się powtarzać, to nie jest jakieś miejsce schadzek więc nie przychodz tutaj więcej...  -
- Hernandez. - Rzekł  karcącym tonem Pique mając nadzieje na to, że Hiszpanka sie opamięta, ale tak sie nie stało. Julia odwróciła się i spojrzała prosto w błyszczące, niebieskie i jakże hipnotyzujące oczy piłkarza, w których teraz widać było wściekłość.
- Zarabiacie tyle kasy i nie stać was aby wynająć sobie w hotelu jakiś kącik do ruchania? - Wyrzuciła z siebie wściekła a na jej bladym, zmęczonym obliczu malowała sie pogarda.
- Gerard, nie pozwól aby tak mnie traktowano! - Odezwała się Shakira na co Julia posłała jej lodowate spojrzenie.
- Shak, daj spokój, później Ci to wynagrodzę... idz po swoje rzeczy, my musimy chwile pogadać. - Rzekł chłodno, nie kryjąc przy tym swojej złości. Odprowadził wzrokiem Shakirę po czym wbił w Julię swoje spojrzenie i przez chwile trwał w ciszy szukając najodpowiedniejszych słów jakimi mógły dopiec Hiszpance która tak miesza w jego życiu i wszystko psuje. W tym co sie stało nie widział swojej winy. To Hernandez była impulsywna i nie umiała sie zachować. Tak szczerze jej nie znosił, że..
- I co? Teraz na mnie nakrzyczysz bo chciałam wyprosić twoją panienkę? - Odezwała się nie mogąc już dłużej znieść tej ciszy, a to tylko sprowokowało Gerarda. Chwycił ją za nadgarstek i ścisnął mocniej gdy blondynka chciała mu się wyrwać.
- Słuchaj, mam cię już dość. To, że ty nie umiesz sobie ułożyć życia i na zawsze będziesz sama ze względu na to jaka jesteś nieznośna, nie oznacza, że inni muszą mieć takiego pecha jak ty. Może tobie ta sytuacja jest na ręke, że musimy zająć się Lią, ale mi nie. Bo ja w przeciwieństwie do ciebie mam własne życie. I chciałbym je spędzić tak jak ja chcę a nie w otoczeniu pieluch i szurniętej blondynki, której nie znoszę i której nikt nie chce... -
- Zostaw mnie - Julia próbowała się mu wyrwać a w jej niebieskich, od zawsze smutnych oczach pojawiły się łzy.
- Zabierz tą ręke. Możesz sobie obłapiać te głupie panienki, ale nie mnie, rozumiesz? Brzydzę się Tobą. Ty nigdy nie dorośniesz. To nie jest jakiś burdel tylko dom Cesca, nikt Ci nie odbiera prawa do własnego życia, ale jak śmiesz sprowadzać je tutaj? Jesteś nieodpowiedzialny i żałuję że Cie poznałam, dla mnie mógłyś nie istnieć. - Julia ponownie sie skrzywiła. W jej głosie było tyle pogardy i żalu, że mężczyzna na chwile oprzytomniał i odsunął od siebie wszystkie emocje, tym bardziej, że troche zabolało go to, co usłyszał. Poluźnił uścisk a blondynka natychmiast wyswobodziła rękę.
- Gdzie Lia? - Zapytał na co Julia zmarszczyła powieki zastanawiająs sie o co mu chodzi. Czyżby nie wiedział?
- Jak to, przecież miałeś ją odebrać dziś rano od Anto... - Przypomniała mu, choć dobrze wiedziała gdzie jest dziewczynka. Cholera, czyżby on w ogole się nią nie zajmował?
- O boże, zapomniałem... kompletnie zapomniałem. - Rzekł spanikowany przeczesując dłonią blond czuprynę, i tym samym zastanawiając się co ma teraz zrobić. Pośpiesznie zaczął szukać kluczyków od auta, jednak przypomniał sobie, że przecież wieczorem pił alkohol i najwyraźniej musi zamówić taksówkę. - Anto mnie zabije... - Mruknął.
Julia szybko dodała  dwa do dwóch i zorientowała sie w sytuacji. Gdyby nie Rico zajął sie Lią to..
- Gdyby to naprawde tak sie skonczyło to zrobiłabym to ja. - Mruknęła cicho po czym dodała
- Właśnie tak można na ciebie liczyc. - Skwitowała z wyższością. - To dziecko, a nie jakaś rzecz. O nim sie nie zapomina ani sie go nie gubi. Naprawde masz mózg pięciolatka czy tylko udajesz? - Blondynka odgarnęła z czoła zabłąkany kosmyk i spojrzała na Gerarda, do którego najwyraźniej dotarło że źle postąpił, ale gdy usłyszał płacz dziecka szybko sie ożywił.
- Możecie kłócić sie ciszej? Słychać was w całym domu. Obudziliście małą... -
Pique odetchnął z ulgą. Wiec ta dziewucha tylko blefowala. Pomyslał. Jednak zrobiło mu sie troche wstyd i nie mógł sobie darować że zawiódł. Przede wszystkim Lię. To dla niej tu jest i znosi to wszystko. To nie tak ze robił to specjalnie, po prostu nie mógł przyzwyczaić sie do nowej sytuacji.
- Możemy już iść? - Usłyszał zniecierpliwiony głos Shakiry i nagle zapragnął aby wszyscy znikli i dali mu święty spokój.

♦♦♦

Julia poczuła na swoim ramieniu dłoń Federico i na moment znieruchomiała. Fabregas zorientował się o niezręczności owej sytuacji i nie chciał spłoszyć zwierzyny która powoli zmierzała w jego pułapkę więc szybko zabrał rękę i lekko się uśmiechnął.
- Nie przejmuj sie, ja naprawde doceniam co robisz dla Lii. Wiesz, gdy zdałem sobie sprawe, że to maleństwo ma tylko mnie, stwierdziłem, że musze zapomnieć o przeszłości i się nią zaopiekować. To w końcu córka mojego brata. Moja krew... Dziekuje za to, że tak się nią zajmujesz. Byłabyś wspaniałą matką... - Hernandez wpatrywała sie w przystojną twarz Rico nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.
- Pójdę już, nie będę przeszkadzał. Gdybym  był potrzebny daj znać. - Ucałował małą w czółko i po prostu wyszedł.


• • • • •
Nagła przemiana Federico Fabregasa? A może to tylko podstęp?
Czy ktoś się na to nabierze? Jak myślicie?

Jesteśmy z powrotem, z nowym rozdziałem. Mamy nadzieję, że sie cieszycie bo my tak. Brakowało nam tego. ;D
Pozdrawiamy
C&J